Kanapowi znawcy himalaizmu

W ostatnich dniach oczy całego górskiego światka zwrócone były ku zboczom Nanga Parbat. Sprawą Tomka Mackiewicza i Elizabeth Revol zainteresowali się nawet ci, którzy na co dzień z górami mają niewiele wspólnego. Zmagania Czapkinsa śledziłam uważnie od kilku lat i miałam ogromną nadzieję, że tym razem mu się uda. W końcu, jak powiedział, do siedmiu razy sztuka, a na punkcie Nangi miał niemałą obsesję.

Sama próba zdobycia tej góry odbywała się w cieniu głośnej próby pierwszego zimowego wejścia na K2, ale za sprawą tragicznego zwrotu akcji uwaga mediów i tysięcy ludzi skupiła się niecałe 200 km dalej. Niestety, dotyczyło to także uwagi kanapowych Januszy – specjalistów od ekonomii, polityki, obronności kraju oraz, jakżeby inaczej, himalaizmu.

Pojawiły się pytania i stwierdzenia, które normalnemu człowiekowi nie przeszłyby przez palce, choćby z szacunku dla rodziny i samego Tomka.

Dlaczego ratują samobójców za moje podatki?
Dlaczego wspinacze przyoszczędzili na ubezpieczeniu?
O co to całe zamieszanie? Przecież sami się tam pchali.
Dlaczego Revol zostawiła partnera na pewną śmierć?
Jak można jechać w Himalaje mając dzieci i żonę?

Szanowny Januszu, to, że nie wiesz, czym jest pasja jest dla mnie jasne, więc dziś nie podejmę się próby wyjaśnienia ci tego. Zadam ci jednak kilka dodatkowych pytań, które być może poruszą twoje zwoje.

Czy finansowanie zapomóg dla patoli z twoich podatków jest w porządku?

Czy to dobrze, że z naszych podatków ratuje się alkoholików z marskością wątroby i palaczy z rakiem płuc?

Jakim cudem śpisz spokojnie, skoro to właśnie twoje podatki utrzymują morderców i innych zwyroli w więzieniach?

Które towarzystwo ubezpieczeniowe podejmie się ochrony himalaisty, działającego w strefie śmierci?

Jak się czułeś, przebywając na wysokości powyżej 5 000 m.n.p.m.? Bo to że przebywałeś jest jasne, skoro czujesz się uprawniony do oceniania wyborów ludzi, znajdujących się na 8 000 m.n.p.m., gdzie ilość tlenu w powietrzu jest wielokrotnie niższa.

Czy ktoś, kto ma dużą nadwagę, pije alkohol, źle się odżywia i nie uprawia sportu nie naraża swoich dzieci na szybkie zostanie sierotami? 

Kto decyduje o tym, czyje życie jest wartościowe? Ja? Ty?

Odpowiedz sobie na te i kilka innych pytań sam przed sobą. I na drugi raz zrób to, zanim napiszesz publiczny komentarz, nie mając oporów, by podpisywać go własnym nazwiskiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *