
Nie należę do osób, które chłoną każdą nowinkę z zakresu odzieży outdoorowej. Nie muszę mieć majtek z membraną czy też butów o wartości dwóch moich pensji. Wystarczą mi ukochane spodnie biegowe, na widok których moi bliscy rwą sobie włosy z głowy i obuwie firmy, którą uwielbiam. Choć w rankingach nie ma peanów na ich cześć, sprawdziły się u mnie przy przecieraniu szlaków w kilkunastostopniowym mrozie i wielogodzinnych wędrówkach w śniegu po kolana. Ma być wygodnie, ciepło i funkcjonalnie. Co innego, jeśli mowa o aplikacjach. Chętnie je poznaję i regularnie ułatwiam sobie życie z ich pomocą. Choć wydają mi się bardzo popularne, być może któraś z nich będzie dla Was odkryciem i na stałe zagości w pamięci telefonu.
1. E-podróżnik
Niezwykle przydatny dla niezmotoryzowanych. Czasem zdarza mi się zatrzymać na dłużej w schronisku, czy też zrobić sobie postój w pięknym miejscu, które chcę uchwycić na zdjęciu i okazuje się, że planowany czas wycieczki nieco się przeciąga. Dzięki tej aplikacji można błyskawicznie sprawdzić najbliższy pociąg lub autobus razem z ewentualnymi przesiadkami. Czasami okazuje się też, że muszę zmienić plany, bowiem w miejsce, które sobie wybrałam po prostu nic nie jeździ lub jeździ tak rzadko, że po zejściu ze szlaku musiałabym wracać do domu 3 dni. 🙂
2. Mapa-turystyczna.pl
Najlepsza rzecz pod słońcem do planowania tras w górach. Poda propozycje szlaków z punktu A do B, pozwoli na dodanie wielu innych po drodze, obliczy szacowany czas i odległość, a do tego sumę przewyższeń. Gdyby jeszcze robiła kawę, zmieniłabym stan cywilny nawet dziś. Nie używam jej jako substytutu papierowej mapy, a jedynie wskazówkę. To przydatne, zwłaszcza zimą, kiedy szybciej robi się ciemno. W swoim notesie liczę też schodzone kilometry, by co roku skrupulatnie je podsumowywać. Nie muszę w tym celu przypominać sobie lekcji geografii i sprawdzać skali mojej mapy, bo aplikacja robi to za mnie.
3. Google maps
Jak to się mówi, oczywista oczywistość i nie ma co rozwodzić się na ten temat. Z google maps korzystam głównie przy planowaniu wycieczek samochodowych. Z uwagi na to, że nie jestem jeszcze kierowcą, wydaje mi się, że wszędzie jest blisko i weekendowy wypad w Tatry z Wrocławia to pestka. Dzięki mapom mogę łatwo zweryfikować czas przejazdu i najkrótszą drogę do celu. Używam ich także, gdy jestem umówiona w dzielnicy, w której nie bywam. Dzięki street view życie staje się prostsze.
4. Jak dojadę
Codziennik, z którego korzystam w każdym większym mieście. Planuje dokładny czas dojazdu i linie, którymi najwygodniej dostaniemy się w dane miejsce. Jak dotąd, nie zdarzyło się, żeby aplikacja wprowadziła mnie w błąd.
5. Rome2Rio
Zawsze marzyłam, by powstało takie międzynarodowe jakdojadę.pl. Okazało się, że już istnieje i jest dla mnie odkryciem 2016 roku. Zaplanuje loty, pociągi, koszty, a nawet trasę z punktu A do B w danym mieście. Co ciekawe, jako punkt docelowy można wpisać konkretną atrakcję turystyczną.
6. Booking.com
Wiem, że kwatery można zarezerwować z wyprzedzeniem i być może jest wiele lepszych stron, ale jestem wierna tej jednej. Bukuję tam każdy pozaschroniskowy nocleg. Podczas ostatniego urlopu w Tatrach zdarzyło się nawet, że po wymeldowaniu się z jednego miejsca, szukałam kolejnego z torbami w bagażniku i planem zrealizowania kikugodzinnej wycieczki na ten sam dzień. Tak znalazłam ranczo, do którego będę wracać po wsze czasy. Co tu dużo mówić – mam do tego nosa i rzadko bywam zawiedziona, a aplikacja pozwala na spontaniczność bez konieczności kilkugodzinnego googlowania „noclegi Zakopane”.
7. Trip Advisor
Co zobaczyć w danym miejscu, gdzie zjeść, gdzie spać okiem użytkowników serwisu. Świetna sprawa i moje nowe uzależnienie. Wiedzieliście, że w Bydgoszczy jest Muzeum Mydła? 🙂
Mam nadzieję, że znajdzie się choć jedna duszyczka, która nie znała którejś z wymienionych propozycji. Co istotne, większość z nich działa także w trybie offline, więc nie ma konieczności posiadania dużego pakietu danych internetowych. Wystarczy zapisać co trzeba w schowku lub zaplanować wycieczkę jeszcze w domu i zabrać ze sobą notes.
Wlaśnie sobie zainstalowałam rome2rio bo nie znam a bardzo ulatwi mi zycie 😉 Dzieki za fajne propozycje, Pozdrawiam, Daria xxx
Rome2Rio wlasnie sie sciaga. Ja od siebie dodalabym jeszcze aplikacje z mapami offline CityMaps2Go. Swietna sprawa gdy nie mamy dostepu do internetu.
Wymienię w kolejności te, których używam najczęściej:
Google Maps, Audioblog, Jak dojadę i Trip Advisor:)))
Co do butów w góry: muszą być z solidnej skóry.Moje to rocznik 2000!
Pewnie daleko mi do liczby km , które przeszłam pieszo w stosunku do ciebie.Ale solidny but to podstawa!
Co do aplikacji, jeśli blogujesz i kochasz podróże, zainstaluj bezpłatny Audioblog. Polecam kanał tematyczny "Świat-to lubię" 🙂 W podróży czasem brak czasu na czytanie, ale na słuchanie fajnych audycji ( jak radia) znajdę go zawsze, gdziekolwiek jestem 🙂
Ps Apka nie wymaga logowania ani zostawiania żadnych danych
Też korzystam z większości tych aplikacji, choć akurat tej do planowania szlakó nie znałam (a się przyda!).
P.S. To nawet Muzeum Mydła i HISTORII BRUDU jest 😛
Przydatne zestawienie dla każdego podróżnika!
Mapa turystyczna jest w każdym rodzinnym telefonie. Nawet Bączek już się nią nauczył posługiwać. Booking też, ale korzystam z niego zanim wyjadę. 🙂 Do tego mam lokalne aplikacje (meszkam w Krakowie) np takie, dzięki którym zwiedzamy Wawel, czy oddziały muzeów w mieście 🙂
Przydatne zwłaszcza dla osób, które dużo podróżują zagranicą. Przyznam, że nie wszystkie znałem.
Dla mnie numerem 1 jest Tripdavisor!
niezastąpiony Google Maps 🙂 z Tripdavisor też korzystałam i jest OK 🙂
Rome2Rio właśnie się instaluje 🙂 A ja od siebie dodam jeszcze Maps.ME i XE Currency – aplikację pozwalająca przeliczać ceny w różnych walutach. Korzystam z obu i bardzo się przydają. Na zagraniczne podróże warto zainstalować też Google Translate – aplikację, która poza zwykłymi tłumaczeniami słów wpisywanych ręcznie oferuje również tłumaczenie napisów dzięki użyciu wbudowanego w smartfon aparatu.
O, widzę, że nie tylko dla mnie Rome2Rio to dla mnie nowość! Ja bym dodała jeszcze jakąś aplikację do śledzenia aktywności, żeby potem można było się chwalić, że przeszło się 30 km po górach! ;D