Mój pierwszy maraton! 20. Cracovia Marathon

Maraton. Królewski dystans 42,195 km, który dla wielu biegaczy jest celem sportowej drogi. Jedni przygotowują się do niego z okazji 40. czy 50. urodzin, inni zaś uważają za naturalny etap po bieganiu zawodów na krótszych dystansach takich jak 5, 10 kilometrów czy półmaraton. Cóż, sama od dawna czułam, że raczej nie będę biegać tego dystansu co kilka miesięcy. Byłam jednak pewna, że chcę to zrobić chociaż raz w życiu, nim wrócę na szlaki biegów górskich i wejdę do świata ultra. Przebiegnięcie choć jednego maratonu było na liście moich marzeń od chwili, w której zrozumiałam, że w moich nogach drzemie sporo siły. Tak w głowie pojawił się on – 20. Cracovia Maraton. Miał on pomóc mi wskazać słabe punkty przygotowania fizycznego do biegów górskich, w tym lipcowego DFBG na dystansie 45 km. 

Przygotowanie do maratonu

Treningi 

W Internecie znajdziesz mnóstwo gotowych planów treningowych, które pozwalają przygotować się na przebiegnięcie tego dystansu w określonym czasie. Nie korzystałam z nich, ponieważ nie planowałam żadnego określonego wyniku, a ponadto w tym samym okresie miałam jeszcze treningi pływackie, zatem nie miałabym możliwości biegać 4-5 razy w tygodniu ściśle według rozpiski. 

Na moim instagramie siegajac_nieba znajduje się rolka ze wszystkich treningów w rozmaitych warunkach pogodowych

Jak zatem trenowałam? Absolutnym minimum, którego się trzymałam były 3 treningi w tygodniu, a starałam się, aby jak najczęściej robić 4 biegi. Ponieważ w dni powszednie mam dużo zajęć, starałam się urozmaicać treningi – raz biegając krótkie i szybsze odcinki (5-8 km), innym razem zaś nieco wolniejsze i dłuższe biegi (10-12 km). W soboty podobnie jak w dni powszednie – krótszy trening w spokojnym tempie, w niedzielę zaś obowiązkowo długie wybieganie na dystansie min. 20 km, także w górach i na wzgórzach, ponieważ miejski start nie był moim priorytetem. 

Styl życia

Regularne treningi to coś, co pojawia się zawsze przy okazji rozmów o przygotowaniu do różnych dystansów. Dla mnie jednak najważniejsze były podstawy, bowiem decyzja o maratonie wpisała się w przebudowę całego życia. To zdecydowanie temat na odrębną publikację, dlatego podsumuję najważniejsze według mnie aspekty:

  • zdrowa, zbilansowana dieta
  • brak jakichkolwiek używek
  • dbanie o dni regeneracji ciała i umysłu
  • dbanie o odporność i suplementacja (probiotyki, witamina D w sezonie zimowym)
  • wielomiesięczna praca z emocjami, psychiką i spokój jako priorytet
  • work-life balance jako absolutny fundament
  • regularny i zdrowy sen: minimum 7-8 godzin, stałe pory regeneracji

Uważam, że dopiero mając zapewnione takie podstawy można myśleć o wyzwaniach fizycznych, jednak zdaję sobie sprawę, że będę w mniejszości, gdyż wciąż króluje powiedzenie, że wszystko można, ale z umiarem. 

prawa wykupione od fotomaraton.pl

Cracovia maraton: ruszamy!

Przygotowania do biegu rozpoczęłam w listopadzie 2022, a więc pół roku przed startem. Zwracam jednak uwagę, że biegam regularnie od 7 lat, więc miałam już nieco inną bazę. Przez cały ten okres w Polsce panowały niskie temperatury, sporo deszczu i nieco śniegu. Nie miałam okazji zaznać upałów, które zapowiadane były akurat na 23 kwietnia, gdy odbywał się Cracovia Maraton. Wyjątkowy niefart. 🙂

Samą organizację biegu uważam za wzorową, jak przystało na imprezę dla ponad 6 tysięcy uczestników. Na stronie internetowej organizatora znajdowały się wszystkie niezbędne informacje, a wydawanie pakietów startowych przebiegało niezwykle sprawnie. 

Podobnie jak start – ostatnie strefy czasowe przekroczyły linię startu 11-13 minut od rozpoczęcia zawodów. Gdy przypomnę sobie jeden z Wrocławskich Półmaratonów Nocnych i ponad godzinę oczekiwania (a co za tym idzie – wychładzania się), włos jeży się na głowie. 

Trasa była doskonale zabezpieczona i oznakowana, a pierwsze 15-20 kilometrów biegło mi się bajecznie. Udało się utrzymywać założone tempo, a nawet nieco je ucinać. Czułam jednak, że tak wysoka temperatura sprawia, że biegnie się coraz trudniej i rzeczywiście od pewnego momentu nieco zwalniałam, a pacemakerzy na 4:59 oddalali się. Około 25. kilometra wiedziałam już, że raczej nie ukończę maratonu w zakładanym czasie 4:55. Takie warunki były dla mnie mordercze, a tętno mocno szalało.

Czy ja nie mogłam sobie na luzie grać w szachy?! 

Przyjęłam to jednak zgodnie z bliską mi filozofią stoicką i leciałam swoje. Po 33. kilometrze było już naprawdę trudno, choć nie wiem, czy była to ta słynna ściana, o której mówi się w kontekście dystansu maratońskiego. Trochę czułam już nogi, a zwłaszcza biodro, zaczęły pojawiać się liczne fantazje o pizzy oraz kanapie i mój stały tekst: “Czy ja, do ciężkiej cholery, nie mogłam zajawić się grą w szachy?!”. Jednocześnie miałam już świadomość, że za chwilę spełnię swoje ogromne marzenie i przebiegnę przez linię mety. 

Moje największe wsparcie: Mąż

Ostatnie kilometry biegliśmy wzdłuż Wisły, choć trudno było podziwiać jej urok przy tak dużym poziomie zmęczenia. Starałam się jednak pozachwycać choć przez chwilę. Jeden z towarzyszy niedoli postanowił jednak głośno wzywać Boga (czy nadaremno?). Chyba był już zmęczony. 🙂 

Mamy to!

Meta!

Gdy przekroczyłam magiczną granicę 40 kilometrów, nie myślałam już o pięknie Krakowa czy biegania w ogóle. Zmęczenie sięgało zenitu, dlatego po prostu stawiałam nogę za nogą, czekając na widok wielkiej, dmuchanej mety. Spodziewałam się wybuchu euforii, wzruszenia, dumy z siebie i całego koktajlu emocji. Tym razem jednak było inaczej. Mój umysł wciąż był w trybie zadaniowym, zatem po przekroczeniu linii mety zadbałam o nawodnienie i rozciąganie, a wspomniana euforia przyszła do mnie jakieś 2 godziny później. Powiedziałabym nawet, że trwała jakiś tydzień. Jestem z siebie niesamowicie dumna, a samo ukończenie maratonu jest zaledwie ułamkiem w tym uczuciu. Jestem dumna z tego, że przez te miesiące nie opuściłam żadnego treningu z powodu lenistwa czy serialu, z tego, że moją największą przyjaciółką stała się dyscyplina i z tego, że  doprowadziłam projekt maraton do końca. Teraz liczę na pomyślną kontynuację, gdyż było to najmniej wymagające z moich wyzwań sportowych na 2023 rok. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *