Sportowe podsumowanie 2023 roku
Plan na 2023 roku był niezwykle zachłanny, ale też niespecjalnie rozbudowany. Miał trzy główne punkty:
- Pierwszy maraton uliczny
- Pierwsze ultra w górach
- Pierwszy triathlon
Zrealizowałam wszystkie trzy założenia, a właściwie nieco więcej, bo plan zakładał też drobny, napisany z boku bonusik:
- pierwsze 100 km w terenie na rowerze MTB ciągiem.
Były to dla mnie naturalne cele na drodze rozwoju sportowego, dzięki czemu nie miałam najmniejszego problemu z utrzymaniem regularności i pełnej dyscypliny przy jednoczesnym dbaniu o regenerację. Jak to zrobiłam? O tym niżej.
Pierwszy maraton
Pierwszy maraton opisałam tutaj. Miało to być zwieńczenie 7 lat mojego biegania. Choć odeszłam już od biegów asfaltowych, chciałam mieć jeden na koncie, aby sprawdzić, jak organizm zareaguje na ten dystans. Była to wiedza niezbędna do kolejnego punktu z powyższej listy, tj. przebiegnięcia około 50 km w górach. Poświęciłam temu celowi okres od listopada 2022 do kwietnia 2023 i dowiedziałam się, że mogę ukończyć taki dystans i że nie lubię biegać w wysokich temperaturach, a takie panowały w Krakowie. Spojler: w lipcu nie było chłodniej.
Pierwsze ultra
Uzbrojona w wiedzę na temat swoich możliwości ruszyłam na szlaki Gór Złotych. Biorąc pod uwagę tematykę tej strony, łatwo wywnioskować, że jest to dla mnie środowisko naturalne. Choć tropikalny upał niemal położył cały plan, tu również udało się dobiec do mety cało i zdrowo, a co najważniejsze – w limicie czasu. 🙂 Cała relacja znajduje się tutaj.
Pierwszy triathlon
Tu w trakcie trwania roku musiałam zrewidować swoje założenia, gdyż zwyczajnie wycelowałam zbyt wysoko. Mój plan zdawał się być logiczny – skoro nie pływałam dotąd kraulem, poświęciłam mnóstwo czasu na szlifowanie techniki i zwiększanie prędkości. Tymczasem przejechanie trasy MTB Mistrzostw Polski w Cross Triathlonie szybko uzmysłowiło mi, że to właśnie ten aspekt powinnam przepracować najmocniej, więc przepisałam się na 2024 rok i wybrałam start w Sulistrowicach.
Jestem z tego faktu bardzo zadowolona. Luźna atmosfera, przyjemny dystans (400 m/16 km/6 km) i poczucie, że weszłam do bajki, w której świetnie się czuję. Na dokładkę wygrałam nowy rower, więc liczę, że będzie to doskonały prognostyk na 2024 r., gdy podejmę się pierwotnego wyzwania.
Owocny sezon
Powyższe cele stanowiły szkielet dla całego sezonu, który był niezwykle owocny i obfitował w starty. Udało mi się poprawić czas we wszystkich biegach, w których biorę udział od lat, a nawet stanąć na pudle w kategorii wiekowej, choć to akurat była anomalia ze względu na bardzo niewielką liczbę uczestniczek. Nie zmienia to faktu, że w 2024 mam zamiar powtórzyć to „dokonanie” i przejść o oczko wyżej.
Jak utrzymać dyscyplinę?
I tu dochodzimy do kluczowego pytania. 2023 rok był dla mnie przełomowy, bo i cele były ogromne. Te marzenia same w sobie napędzały mnie do codziennej pracy w deszczu, śniegu i o porach, w których nikt nie spodziewałby się człowieka na górskich czy leśnych ścieżkach. W słabszych momentach odpowiadałam sobie na kluczowe pytania, które rozpoczęły całe to przedsięwzięcie: po co i dlaczego?
Jeśli tego nie wiesz, prawdopodobnie szybko przestaniesz widzieć sens w codziennym wysiłku, bo będzie mnóstwo dni ze słabą pogodą (żyjemy w Polsce!), z nowymi sezonami seriali na Netflixie i ciepłą kołdrą.
Czasem też nie zadawałam sobie żadnych pytań, tylko uczciwie przyznawałam przed sobą, że potwornie nie chce mi się iść na basen i wychodzić z mokrą głową na mróz albo biegać po całym dniu w pracy, po czym wstawałam i szłam robić swoją robotę. Uważam, że wielu z nas poszukuje magicznej recepty na to, jak się zmotywować, zamiast zwyczajnie pracować małymi krokami. Lepiej poćwiczyć 30 minut, niż 30 minut “motywować” się, oglądając na Insta, jak ćwiczą inni.
Uwierz mi na słowo, tu nie potrzeba magicznego webinaru za 199 złotych, ani motywacyjnych tematów. Chcesz efektów? Bierz się do roboty i nie szukaj wymówek.
Czy pływanie w takich okolicznościach nie jest piękne? Kwintesencja wolności. Tu właśnie przygotowywałam się do startu.