Solo czy w grupie? Druga strona medalu.
O plusach i zaletach podróżowania solo już trochę napisałam. Wspomniałam jednak, że jest kilka istotnych wad i czuję się w obowiązku przedstawić kilka z nich. Nie wpływa to na moje postrzeganie tematu, jednakże dobrze uzupełnia zagadnienie.
1. Niebezpieczeństwo
Wiele osób wspomina o nim w przypadku samotnych wyjazdów. To złożony temat. Pomijając zwykłą głupotę i brawurę, bo szkoda na to miejsca, wypadek może się zdarzyć każdemu z nas – pechowy krok, ruchomy kamień, poślizgnięcie i wypadek gotowy. Obecność drugiej osoby, a nawet piętnastoosobowej grupy tego nie zmieni. Mój najbardziej dotkliwy jak dotąd wypadek w górach miał miejsce podczas wędrówki z kolegą. Po prostu nieszczęśliwie stanęłam, poleciałam po skale i potłukłam sobie kolano. Skutków tego upadku nie złagodziłaby nawet spora grupa.
Jest jednak pewna bardzo istotna kwestia – jeżeli nieszczęśliwie upadniemy, zasłabniemy czy polecimy kilkadziesiąt metrów w dół, druga osoba jest w stanie błyskawicznie wezwać pomoc. Przy samotnych spacerach nie zawsze znajdzie się ktoś, kto akurat będzie w tym samym miejscu.
W pełni zdaję sobie z tego sprawę i akceptuję to, że jestem zdana sama na siebie i dobrze naładowany telefon.
2. Koszty
Nie oszukujmy się – wybierając opcję Samotny Wilk, musimy za to zapłacić i to niestety nie eurogąbkami. Jednoosobowy pokój na Szrenicy kosztuje 50 złotych za dobę, na Kalatówkach 95-140 złotych. Hotele litościwie przemilczę, a w wielu schroniskach nie ma nawet możliwości spania solo. Nie uważam tego za wielką wadę, bowiem nie jestem aż takim outsiderem. Kiedy mogę – rezerwuję noclegi jednoosobowe, ale 8 godzin z trzeba obcymi osobami także już przeżyłam. Co więcej – skończyło się to bardzo fajnymi znajomościami blogowo-podróżniczymi.
3. Samotność wędrowca
Często pożądana, czasem jednak może napędzić stracha. Rykowisko jeleni po zmroku, dziwne odgłosy na zielonym szlaku do Doliny Pięciu Stawów czy stare oznaczenia na dawno zapomnianej trasie na Chełmiec. Wszystko to może nadmiernie pobudzić naszą wyobraźnię i napędzić stracha. W takich sytuacjach łatwiej jest podzielić się niepokojem z towarzyszem wędrówki, bo co dwie głowy to nie jedna. Jeśli więc dzwonię do Ciebie ze szlaku, to prawdopodobnie mój umysł wędruje zbyt daleko.
4. Dojazd
Ci, którzy, podobnie jak ja, są niezmotoryzowani, mają zdecydowanie mniej opcji na jednodniowe wypady, ale także na przemieszczanie się podczas dłuższego pobytu. Są miejsca, z których można zrealizować wiele pięknych spacerów, ale dostanie się do nich komunikacją publiczną jest na tyle problematyczne, że odpuszczam takie pomysły na okazję, gdy jednak będę mieć do dyspozycji auto.
5. Zdjęcia
Poważne sprawy na bok – gdy chodzisz sam, nie ma osoby, która mogłaby udokumentować twoje wyczyny. Jesteś zdany tylko na zdjęcie z ręki lub selfie-sticka! 🙂
Każda z tych sytuacji pokazała mi, że solowe wyjazdy mają także mniej ciekawe strony, ale nie zdołała przekonać do zmiany podejścia. Nadal sądzę, że zalet jest o wiele więcej niż wad. A wy? Jesteście w teamie solistów czy jednak wolicie wycieczki z towarzyszami?
Analogicznie do poprzedniego postu, żadne ze zdjęć, które widzieliście powyżej nie powstałoby podczas wędrówek solo.